czwartek, 17 czerwca 2010

Przeminęło z wiatrem



Jeden z najsłynniejszych filmów w historii kina. Tytuł znany każdemu - nie tylko miłośnikowi czy znawcy kina. Nagrodzony 10 Oscarami, szczycący się wysoką pozycją wśród wszelkich rankingów (w tym AFI). Historia pięknej Scarlett O'Hary porywa i wzrusza niezmiernie od 70 lat. Jednak mimo nieustających zachwytów i stworzonego przez fanów dogmatu ponadczasowości dzieła, forma filmu przestała być współczesna. Środki wyrazu, jakimi operowali autorzy "Przeminęło...", tworzą film typowo konsumpcyjny. Twórcy nie zostawiają choćby odrobiny miejsca na dowolność, swobodę interpretacji - momentami kompletnie ignorują świadomość i inteligencję widza. Teatralność, sztuczność niektórych dramatycznych scen u współczesnego odbiorcy mogą budzić śmiech, zaś spłaszczenie psychologiczne części bohaterów niewątpliwie razi. Przewaga szerokich i średnich kadrów jest ogromnym plusem warstwy wizualnej, ale jednocześnie staję się jedną z przyczyn, które uniemożliwiają stworzenie głębszych, bardziej realnych portretów psychologicznych (nieliczne zbliżenia, detale nie budują dramatyzmu ani nie oddają emocji). Jednak mistrzowskie interpretacje postaci przez aktorów (Clark Gable, Vivien Leigh, Olivia de Havilland, Hattie McDaniel) maskują niedoskonałości formy i tworzą pełnowymiarowych bohaterów z krwi i kości. Krytyka braku współczesnych środków wyrazu filmu, który został stworzony w 1939 roku może się wydawać co najmniej przesadzona, lecz zaledwie dwa lata później powstał "Obywatel Kane", gdzie Orson Welles przemawia do nas jakże innym, jakże bardziej dzisiejszym językiem dzieła filmowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz