środa, 23 czerwca 2010

Blow


"Blow" obrazuje ideę "amerykańskiego snu". Typowy chłopak z sąsiedztwa staje się tu kluczowym graczem na rynku narkotykowym w Stanach i zdobywa wszystko: pieniądze, kobiety, sławę. To jednocześnie historia tragiczna. Mężczyzna poświęcił całą swą przedsiębiorczość, pomysłowość i inteligencję na zorganizowanie przemytu narkotyków. Podobnie jak wielu innych chciał sprawować kontrolę nad swoim życiem, wzbogacić się i postępować według własnych reguł. Na decyzję wyboru tej a nie innej życiowej drogi duży wpływa miał ojciec Junga. Fred Jung był bardzo pracowitym i uczciwym facetem, który nigdy do niczego nie doszedł. Męczył się cale życie, gnębiony jeszcze utyskiwaniami żony, która oczekiwała luksusów. Młody George nie chciał tak żyć, nie chciał skończyć jak wszyscy inni w jego środowisku, nie chciał ciężko pracować i martwic się o pieniądze. Nie ważna była cena, którą trzeba było za to zapłacić. To była specyficzna wizja wolności. Intensywność życia poza prawem, droga pełną przygód, dobrej zabawy i pieniędzy, doprowadziła go jednak do upadku. Jung stracił jedyną rzecz, która miała dla niego naprawdę znaczenie i co naprawdę kochał - własną córkę. Wątek tragicznej miłości ojca i dziecka jest tu bardzo znaczący.
Ten film jednak to nie tylko historia jednego człowieka i jego burzliwego, tragicznego życia. To także obraz Ameryki tamtych czasów. Lata 70-te to bowiem wielki powrót narkotyku, odkrytego w połowie XIX wieku. Kokainę promowano jako świetną zabawę, obowiązkowy zestaw każdego imprezowicza przed sobotnią dyskoteką. Nałóg szczególnie zadomowił się w świecie show-biznesu. Niejedna gwiazda tamtych czasów głośno przyznawała się do zażywania kokainy. Żadne eleganckie przyjęcie w Los Angeles i w Nowym Jorku nie mogło się bez niej odbyć. Podawało się ją tuż obok kanapek i kawioru. Stała się najbardziej poszukiwanym narkotykiem na rynku, jej popularność przyciągnęła więc kartele kolumbijskie, które działając na zasadzie potężnych międzynarodowych paramilitarnych organizacji, stosowały wyrafinowane i bezwzględne metody dystrybucji, obracały miliardami dolarów i przekupywały polityków i policję. Ich przedstawicielami w Ameryce byli ludzie tacy jak Jung - młodzi, ambitni, którzy dla emocji i ryzyka, a głównie dla wielkich pieniędzy, zrobiliby niemal wszystko. Pokusa nowych doznań, przekraczanie granic, cynizm, "sex, drugs and rock'n'roll" - to wizytówka tamtych czasów. Szaleństwa, które jak rozejrzeć się dokoła, chyba wcale się nie skończyło.

(Filweb.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz