środa, 23 czerwca 2010

Lokatorka



pozywtywnie mnie zaskoczył, najbardziej Travolta, którego nie wyobrażałem sobie w takiej roli, jednak dał rade z tą trudną i łatwą do przekoloryzowania postacią. Gabriel Macht już za to raczej średni, zupełnie bez emocji i doświadczenia, jakim dysponuje Travolta, a scena, w której Lawson opowiada Pursy o powodach przenosin do Nowego Orleanu jest chyba najgorszą i najbardziej sztuczną w filmie... Jednak jego gra nie przeszkadzała w dobrym oddaniu relacji między dwójką przyjaciół - pijaków, ale jednak również romantyków i intelektualistów, którzy zarażają swoją pasją nastoletnią, egoistyczną ignorantkę, jaką była Pursy. Z przyjemnością oglądamy jej przemianę w odpowiedzialną i mądrą, umiejącą wybaczać kobietę, która pomimo wielu krzywd wyrządzonych jej przez rodziców potrafi odnaleźć szczęście przy boku swojego ojca, dzięki czemu spełnia jego największe marzenie. Cała ta historia brzmi nieco tkliwie, sztucznie i jest zupełnie pozbawiona oryginalności, jednak ważne jest tu wykonanie filmu, cała jego atmosfera i lekkość, z jaką opowiedziano tą sztampową historie. Bardzo dobra realizacja i klimat tego filmu sprawił, że nawet typowo melodramatyczne sceny oglądałem bez żadnego zażenowania, a to w mojej ocenie duży plus dla filmu. Kolejny plus należy przyznać muzyce, która w znacznej mierze wpływa na tworzenie owego klimatu, o którym pisałem. Dużo jest w filmie ujęć przedstawiających grające w klubach zespoły, miłośnicy muzyki country oraz nowoorleńskiego jazzu powinni być zachwyceni. ?Lokatorka" jest godnym polecenia filmem szczególnie dla tych, którzy lubią niespieszne tempo narracji i gustują bardziej w nastrojowych dialogach, niż błyskotliwej fabule.

(filmweb.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz