środa, 23 czerwca 2010
Pożegnanie z Afryką
"Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong"- tak główna bohaterka - Karen Blixen - zaczyna swoją opowieść. Historię zarówno bardzo wzruszającą, jak i przedstawiającą piękno Czarnego Lądu. Karen (Meryl Streep), wychodząc za mąż za swego przyjaciela, a brata kochanka, już od początku wie, że małżeństwo to będzie jedynie dla zysku. Mimo iż gdzieś w jej sercu być może pojawia się myśl, że jednak może być inaczej, każe wyprowadzić się Brorowi (Klaus Maria Brandauer) do miasta. Od tej pory pozostaje sama z całą grupą czarnoskórych ludzi, ze swoją plantacją kawy...
Lecz to jest sam początek wielkiej afrykańskiej przygody. W niesamowitej ekranizacji powieści autobiograficznej Karen na sam przód wysuwa się wątek miłosny. Można by wręcz powiedzieć, że "Pożegnanie z Afryką" to zwykły romans, w którym odnajdujemy obraz oczekiwania, nadziei. Nasza bohaterka bowiem, poznając w czasie drogi do Kenii Dennisa (Robert RedfordRobert Redford), z którym z czasem zaczyna łączyć ją uczucie, jest zmuszona pogodzić się z faktem, iż jej wybranek często wyjeżdża i nie widują się przed dłuższy okres. Jednak jest mu wierna przez cały ten czas i za każdym razem przeszywa ją ból, gdy musi się żegnać. Film ten jednak ukazuje nie tylko miłość, w pewnym sensie na odległość, lecz także siłę kobiety pozostawionej samej sobie. Plantacja kawy, którą Karen zaczęła uprawiać jeszcze z Brorem przez tubylców, którzy pracowali dla małżeństwa Blixen, nie wróżyła świetlanej przyszłości. Wręcz przeciwnie - czarnoskórzy twierdzili, iż kawa nie wyrośnie. Ale oto stał się cud. Karen ze swą upartością nie poddała się, gdy usłyszała, że dopiero za kilka lat może cokolwiek wyrosnąć.
(filmweb.pl)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz