czwartek, 24 czerwca 2010

Amadeusz


Jeden z najbardziej niezwykłych kompozytorów w historii muzyki. Urodzony w Salzburgu jako siódme dziecko kompozytora i skrzypka Leopolda Mozarta oraz Anny Marii (z domu Pertl). Człowiek, który w wieku pięciu lat skomponował swój pierwszy utwór. Geniusz, który potrafił podpalić serca żywym ogniem, nie tylko ludziom sobie współczesnym, ale i każdemu następnemu pokoleniu. Może nie był nad wyraz oryginalny, ale za to potrafił okiełznać niezwykłą melodykę i harmonię. Pisał w głowie, przelewając następnie często gotowe utwory na papier. Kochał pisać opery, co słychać, płoną własnym życiem; nie znaczy to, że umniejszał rolę innych utworów. Wręcz przeciwnie. Co zrodziło się w jego głowie, było piękne. Był to głos samego Boga... Johannes Chrysostomus Wolfgangus Teofilus Mozart. Ale znamy go jako Wolfgang Amadeusz Mozart. Jako materiał na film wziął go Milos Forman; i przyznać trzeba, że udało mu się to wyśmienicie. Poznajemy mistrza Antonio Salieriego (F. Murray Abraham), starca szacownego, do którego przychodzi ksiądz. Klecha staje się uczestnikiem niesamowitej opowieści, czy raczej spowiedzi. Salieri wspomina swoje życie od momentu, kiedy poznał sławnego kompozytora, Mozarta (Tom Hulce), aż do chwili, kiedy 'go zabił'. Opowiada całą swoją intrygę, którą knuł, aby wygryźć młodego i hulaszczego kompozytora z łask cesarza. Bo od kiedy na dworze pojawił się ów młodzieniec, stary mistrz został zepchnięty w cień. Nikt już się nim nie zachwyca, nie jest już w centrum uwagi. Uważa, że Bóg go opuścił, nie kocha już jego muzyki.

(filmweb.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz