czwartek, 24 czerwca 2010

Między słowami


Sceneria, w której przyszło im się znaleźć nie sprzyja zakochaniu, jednak powoduje, że dwójka Amerykanów zaczyna zbliżać się do siebie coraz bardziej, jakby każde z nich chciało się ogrzać przy cieple tego drugiego.
O takich jak Charlotte i Bob mówi się pokrewne dusze. Spotykają się w luksusowym hotelu, miejscu, gdzie po dłuższym czasie anonimowość staje się dokuczliwa. Starzejący się aktor, który kręci reklamówkę whisky (doskonały w tej roli Bill Murray) i młoda kobieta, absolwentka filozofii, która przyjechała do Tokio z mężem, wziętym fotografem i pod jego nieobecność nudzi się w hotelowym pokoju.
Powoli dostosowujemy się do powolnego tempa życia bohaterów, przez pryzmat ich doświadczeń poznajemy odmienne kulturowo miejsce. Znajomość, którą z rozwagą pielęgnują stopniowo przeradza się w specyficzną więź. Zaczynają dostrzegać, że życie, które do tej pory prowadzili jest zamiast czegoś, co mogłoby się zdarzyć.
Widzimy tylko tyle, ile pokazuje nam kamera, reszta rozgrywa się w niedopowiedzeniach, spojrzeniach i gestach. Odkrywamy ich wnętrze stopniowo, tak jak oni odkrywają je dla siebie, nie robiąc w zasadzie nic szczególnego, bo Charlotte i Bob większość czasu spędzają w barze lub oddają się długim konwersacjom. To po prostu bycie ze sobą, pełne czułości, zrozumienia i subtelnie sączącego się erotyzmu. Historia, w której aż kipi od emocji pełna jest ledwie wyczuwalnych tonów, niedopowiedzeń i przemilczeń. Brak satysfakcji, smutek, rozczarowanie wszystkie te uczucia zdają się nie opuszczać dwójki zagubionych i wyobcowanych bohaterów, ale Copola skutecznie unika melodramatycznych wyznań. To sentymentalizm bardzo delikatny i skrzętnie ukrywany.

(filmweb.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz