czwartek, 24 czerwca 2010

Obywatel Kane


Rok 1939. Orson Welles przybywa do Hollywood z zamiarem nakręcenia filmu. Jako debiutant bez żadnych wcześniejszych (filmowych) osiągnięć dostaje niesamowitą okazję: kontrakt z RKO i całkowitą swobodę działania - coś takiego jest ewenementem nawet dzisiaj. Mając za sobą różnorodne sukcesy teatralne Orson ruszył do pracy. Jednak problemy sprawiły, że ten, by nie strącić umowy, chwycił się kilkunastu zapisków z życia prywatnego Williama Randolpha Hearsta. Okazały się idealnym materiałem na scenariusz: wielka saga o wzlotach i upadkach ofiary amerykańskiego snu. Prace ruszyły w największej tajemnicy, jednak pewne drobiazgi wyciekły i tym samym otworzyły lawinę gniewu tego ponad 70-letniego potentata prasowego. W oczach Wellesa był on tylko staruszkiem, w oczach samego Hearsta nowicjusz z RKO był tylko płotką. Obaj nie doceniali przeciwnika. Rozpoczęła się wojna, której efektem było niemal zniszczenie "Obywatela Kane'a". Propaganda prowadzona przeciw Wellesowi była nieziemska, żadne kino nie chciało wyświetlać jego filmu. W końcu film dotarł do widowni. Z marnym skutkiem. Był zbyt świeży, odważny, nowoczesny? Kto ich tam wie...
1.Wkład w kinematografię.
Wiele rzeczy znalazło swe miejsce właśnie w tym filmie, inne zostały udoskonalone. Ruchy kamery i nietypowe ujęcia, operowanie światłem czy makijaż - o takich drobnostkach jak zwiększenie ogniskowej nie wspominając: to wszystko miało kolosalny wkład w kinematografię.
2. Pierwszy film przekraczający granice.
Film ten łamie wszystkie ówczesne reguły, jakimi rządził się film: nie jest określony gatunkowo, można go interpretować, nie jest do końca jasny i jednoznaczny. Przedstawiciel stylu zerowego.
3.(najważniejszy dla mnie) Wielowymiarowa treść.
Jest to pierwszy i najlepszy film w historii poruszający problem jednostki. Stosujący symbolikę i sztuczki techniczne nie do bajerowania widza, ale próbujący ułatwić widzowi interpretację chodzącej zagadki, jakim był Charles Foster Kane. Choćby takie oświetlenia: jego twarz bardzo rzadko jest pokazana w pełni, częściej w półmroku lub całkowitym zaciemnieniu. Również sama kamera sprawia wrażenie, jakby bała się spojrzeć na niego z góry, władczo. To on patrzy na kamerę z góry, rządzi nią, panuje nad całością. Film niesie ze sobą również przesłanie: nie zdołasz pojąć drugiego człowieka, jeśli ten na to nie pozwoli. Ma wyraźną klamrę: zaczyna się i kończy spojrzeniem na ogrodzenie posiadłości Kane'a z tabliczką "Zakaz wstępu"...
(fimweb.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz