czwartek, 24 czerwca 2010

Przerwana lekcja muzyki


W "Przerwanej lekcji muzyki" nie ma "domu udręki", z którym miałby coś wspólnego szatan, jest natomiast "hotel klasy lux", jak określa tę prywatną klinikę znająca życie czarna pielęgniarka (gra ją Whoopi Goldberg). Ona też, ktoś po ludzku rozumny, powie głównej bohaterce: - Nie jesteś chora, jesteś tylko leniwą, rozpieszczoną dziewczyną". A ponieważ ma rację we wszystkim, ma ją zapewne również w tym przypadku. "I po cośmy go tu przytaszczyli? Normalny, całkowicie normalny, tylko morda podrapana"; to znów Bułhakow, o poecie Bezdomnym, którego "zapuszkowali" w psychiatryku za niewinność. Przepraszam za tę "podrapaną mordę", z Winoną Ryder, która w "Przerwanej lekcji muzyki" gra główną postać podobne określenie nie może mieć oczywiście nic wspólnego. Rzecz w tym, że bohaterka filmu też jest normalna i doskonale o tym wie. Tylko że ona pozwoliła się zamknąć dobrowolnie.
Brakuje więc w "Przerwanej lekcji muzyki" przede wszystkim autentycznego dramatu. Bo to nie jest dramat, że jakaś dziewczyna postanowiła na pewien czas uciec przed życiem do luksusowego sanatorium, przeżywa bowiem trudności okresu dojrzewania, przespała się nie wiadomo po co z nauczycielem, połknęła fiolkę aspiryny (tak, aspiryny) i popiła wódką oraz nie chce jej się studiować. Wybierając sanatorium, intuicyjnie wiedziała, co robi; prawdziwe dramaty czekały na nią raczej w normalnych warunkach.
(filmweb.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz